środa, 30 marca 2011

Postcrossing nr 5 - Niemcy

Puchatkowa pocztówka od Angeli z Niemiec. Swoją drogą ciekawe, co socjologowie powiedzieliby na popularne w postcrossingu zjawisko polegające na tym, że obcy ludzie wysyłając sobie wzajemnie kartki, starają się dopasować je do preferencji czy zainteresowań odbiorcy, mimo że regulamin portalu takich wymogów nie stawia. Wręcz wyraźnie zasygnalizowane jest, że pisząc o sobie w profilu, nie można żądać pocztówek przedstawiających konkretne miejsca, postaci czy elementy. Można wspomnieć o swoich zainteresowaniach, ale nadawca nie ma obowiązku brać ich pod uwagę. A jednak w większości przypadków wszyscy się starają...

wtorek, 29 marca 2011

Postcrossing nr 4 - Holandia

Czwarta postcrossingowa pocztówka przyleciała z Holandii. Mary przy wyborze kierowała się tym, co napisałam w profilu o swoich zainteresowaniach (m.in.: Japonia i wszystko co japońskie) i przysłała mi kartkę z serii Nouvelles Images ze słynnym Maneki Neko, czyli kotem przynoszącym szczęście, pieniądze, powodzenie. Do tego zabawny rysunkowy znaczek przedstawiający samolot

poniedziałek, 28 marca 2011

Shusaku Endo - Morze i trucizna

Moja mania kolekcjonowania obejmuje również literaturę japońską - z dwóch zasadniczych powodów:
- po pierwsze - zasoby biblioteczne w tym zakresie są naprawdę ubogie,
- po drugie - są takie książki, do których się wraca, żeby odkrywać kolejne warstwy znaczeń czy symboli - większość powieści japońskich należy właśnie do tej kategorii.
"Morze i truciznę" Endo wykopałam na aukcji oczywiście, bo w księgarniach uświadczyć można głównie modnego obecnie Murakamiego - starsi pisarze ukrywają się w antykwariatach i na cudzych strychach.
Książka wygląda dość niepozornie, a jednak wywołuje niezwykle silne emocje i mocno oddziałuje na czytelnika. Wychodząc od autentycznych wydarzeń, które miały miejsce podczas II wojny światowej na Uniwersytecie Kiusiu w Fukuoce, gdzie grupa chirurgów przeprowadziła szereg eksperymentów medycznych na amerykańskich jeńcach wojennych, autor przedstawia galerię różnych postaw moralnych i motywacji, pokazując te strony ludzkiej natury, z których istnienia wolelibyśmy nie zdawać sobie sprawy. Pisarstwo Endo jest o tyle intrygujące, że łączy w sobie egzotykę japońską ze światopoglądem chrześcijańskim.

niedziela, 27 marca 2011

Pocztówka z misiami

Zasadniczo nie przepadam za motywami ckliwymi, sentymentalnymi i do tego w tonacji różu i czerwieni, ale jak znalazłam w przesłanej przez Amun kolekcji "Dwa misie", to stwierdziłam, że przecież każda reguła ma swój potwierdzający ją wyjątek i zatrzymałam kartkę.
Amun jest wydawnictwem Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami, a misie to nie fotografia (chociaż w pierwszej chwili tak myślałam), tylko obraz namalowany ustami przez Ch. Oppermana.

Ninjago - ośrodek treningowy ninja

Skany wychodzą mi znacznie lepiej niż zdjęcia, więc wolałam zeskanować instrukcję niż sto pięćdziesiąt tysięcy razy pstrykać fotę mojego pierwszego zestawu lego.
Długie lata obywałam się bez duńskich klocków (dokładniej rzecz biorąc nie miałam własnych, ale sporo godzin spędziłam grzebiąc w zestawach kuzyna), ale kiedy Lego wypuściło serię nawiązującą do klimatów japońskich, zmiękłam i uległam.
Na pierwszy ogień poszedł mały zestaw "Ośrodek treningowy ninja" - czarny wojownik Cole (co za okropne niejapońskie imię) z zestawem broni (włócznia, łuk, katana i coś na kształt kunai), dziwną tarczą i czarnym skorpionem (ach, ach). Rozczuliłam się przeogromnie na widok lego-lampionu, który jest niczym żywcem wyjęty z kultowej już gry na Atari "Bruce Lee" (kto grał, ten wie).
Już teraz mogę zdradzić, że to nie mój jedyny zestaw lego z serii Ninjago, ale o tym będzie innym razem.

piątek, 25 marca 2011

Puchatek z jajka-niespodzianki

Pojawiła się niegdyś na rynku seria jajek-niespodzianek z bohaterami "Kubusia Puchatka" i trafił mi się miś w wersji bardzo adekwatnej do mojego trybu życia - rozespany, w koszuli nocnej i szlafmycy (coś w rodzaju upuchatkowienia mojej osoby). Jak na razie jedyny jajkowy Kubuś w mojej kolekcji - przy innych próbach trafiały się osły albo tygrysy, niestety.

czwartek, 24 marca 2011

Znaczek nr 1 - Muminki (Finlandia)

Wspomniany wczoraj fiński znaczek z Muminkiem. Nie byłam i nie jestem jakąś zapaloną filatelistką, ale parę serii znaczków zebrałam - z przeróżnych źródeł - więc wypadałoby też i o nich wspomnieć.
Muminki to niewątpliwie kultowe postaci, ale że ja zwykle płynę pod prąd i mam manię nieczytania i nieoglądania tzw. popularnych bądź głośnych seriali, filmów i książek, to z Muminkami niewiele miałam dotychczas w życiu wspólnego. Tym sposobem jak dotąd nie przeczytałam ani jednej napisanej przez Tove Jansson książki i nie obejrzałam ani jednego odcinka serialu opartego na tym cyklu. Dzieciństwo upłynęło mi raczej pod znakiem przygód Indian i podróżników w stylu Tomka Wilmowskiego, przez co nie rozumiem nawet fenomenu strasznej Buki. Nie zmienia to faktu, że kiedyś zamierzam ten brak nadrobić, bo akurat fińską literaturę znam słabiej i wypadałoby to zmienić.
A znaczek świetny, bo jakiś taki przyjemny, przywodzący na myśl zimę chłodek z niego bije.